
Historia zamku Bydlin
Bydlin to niewielka miejscowość przycupnięta w pobliżu Wzgórz Smoleńsko- Niegowonickich, kilkanaście kilometrów na północny wschód od Olkusza i kolo dziesięciu kilometrów od Wolbromia. Pierwsze wzmianki o tej wiosce leżącej nad rzeką Soczewnicą pochodzą już już z 1120 roku. W roku 1388 Bydlin uzyskał prawa miejskie i był był lokowany na prawie niemieckim. Wspomina o tym w swojej kronice Jan Długosz. W nieznanych okolicznościach prawa te miejscowość utraciła około 1530 roku. Niestety nie znamy powodu takiej decyzji monarszej.
Powstanie niewielkiego zameczku w Bydlinie z uwagi na brak jakichkolwiek źródeł ginie w mrokach dziejów, trudno więc o jednoznaczne określenie, kiedy oraz przez kogo obiekt został zbudowany. Spotkać można również nawet opinię, że warownia ta nigdy nie była zamkiem i od początku do końca pełniła przede wszystkim funkcje sakralne.
W miejscowości stanęła budowla obronna. Pierwsze wzmianki na temat zamku sięgają końca XIV wieku, 1398 roku. Na wysokim, skalistym wzgórzu wzniesiono wtedy warownię – wieżę obronną. Swoją pierwotną funkcję pełniła przez około dwieście lat. Jego właścicielami byli wtedy Pełka i Niemierza, bratankowie Niemierzy herbu Śmiara, któremu czasami przypisuje się fundację murowanego założenia. Według niektórych badaczy fortyfikacja przez pewien czas należała też do jednego z nieślubnych synów króla Kazimierza Wielkiego i kobiety o imieniu Cudka. Mężczyźni ci mieli na imię: Jan, Niemierza i Pełka, a zbieżność imion sugeruje, że być może wymienieni wcześniej bracia to właśnie kazimierzowscy synowie. To właśnie temu drugiemu przypisuje się często budowę warowni. Dzieje warowni giną w mrokach historii, nie znamy jej dziejów, aż do wspomnianego 1398 roku. Jednak teoria, iż należała ona do jednego z synów królewskich oraz odnaleziony denar króla Ludwika Węgierskiego, pochodzący z 1370roku potwierdzają wcześniejsze istnienie budowli. Dowodem dla tego toku rozumowania jest polityka wewnętrzna i zagraniczna króla Kazimierza Wielkiego.
Ostatni monarcha z dynastii piastowskiej prowadził z państwem czeskim, batalie o uznanie swoich praw do polskiej korony. Otóż, zanim królem został jego ojciec- Władysław Łokietek, na polskim tronie zasiadł czeski władca- Wacław II z rodu Przemyślidów. Kolejny monarcha ościennego kraju- Zygmunt Luksemburski, uznał koronę polską za swoje dziedzictwo po Przemyślidach. Taka geopolityczna sytuacja prowadziła do konfliktu, który został ostatecznie zażegnany, kiedy Kazimierz scedował prawa do śląska na rzecz władców czeskich. Jednak wcześniej, monarcha podjął decyzję o budowie ciągu umocnień, w postaci warowni, wznoszonych na wysokich wzgórzach, mających zabezpieczać granicę oraz chronić szlaku handlowego prowadzącego z Lwowa i Kijowa, przez Kraków, do Wrocławia. Tak powstał ciąg zamków, które kilkaset lat później określono Szlakiem Orlich Gniazd. Przyjmując, iż warownia była własnością królewską, to i z królewskiego, jedynie, nadania, mogła przechodzić z rąk do rąk. Samą budowę warowni przypisuje się, wpomnianemu, Niemierzy z Gołczy a pierwszym właścicielem miał być jego syn. Do budowy zamku wykorzystywano łamany kamień wapienny pochodzący z miejscowych złóż, a w późniejszych okresach użytkowania także cegłę. Jak wyglądała ta skromna warownia do końcu XIV stulecia?Otóż budowla została wzniesiona z miejscowego wapienia i miała co najmniej trzy kondygnacje i była oskarpowana na narożach. Wejście do domu znajdowało się na wysokości 2,5 metra powyżej poziomu dziedzińca. Prawdopodobnie do jego środka prowadził drewniany ganek. Całość wieńczył dwuspadowy dach kryty gontem, ze szczytami w krótszych ścianach. Stropy budynku były drewniane, a ściany działowe wzniesiono z drewna i gliny. Pod koniec XIV wieku do budowli dostawiono mur obwodowy z wieżą bramną. Wieża ta, znajdująca się w płn. wsch. części muru, dodatkowo była wzmocniona skarpami. Dzięki takiemu rozwiązaniu wewnątrz założenia powstał nieduży , półkolisty dziedziniec. Zewnętrzne mury zamku z trzech stron otaczała fosa i kamienno- ziemny wał, natomiast od strony płn. chroniły go stroma skarpa i bagna.
W latach 1398-1400 pretensje do zamku zgłaszali bracia Klemens i Zbigniew z Łapanowa oraz Klemens z Lubczy- kanonik krakowski. W końcu XV stulecia Bydlin przeszedł w ręce rodu Szczepanowskich, później dziedzicami byli tutaj Brzeziccy, a następnie Bonerowie, którzy na początku XVI wieku przebudowali warownię na kościółek. Ta dawna, niewielka forteca będzie już do końca swojego istnienia pełniła rolę sacrum. Decyzja ta spowodowana była tym, iż miejscowa drewniana świątynia, pod wezwaniem świętej Małgorzaty, rozpadła się ze starości. Właściciel zamku, w oparciu o mury warowni wzniósł świątynię pod wezwaniem świętego Krzyża. Miejscowa ludność jednak nie zaakceptowała tego faktu, nowa świątynia nie cieszyła się jej uznaniem i na miejscu dawnego wiejskiego kościoła wzniesiono niewielką kaplicę. W XVI wieku wieś liczyła cztery i pół łanów kmiecych powierzchni i 3 zagrody z rolą. Do parafii Bydlin należały 3 wsie, zamieszkałe przez 175 rodzin.
Około 1570 roku posiadłość przeszła w ręce rodziny Firlejów. Pierwszym właścicielem wywodzącym się z tego rodu był Jan Firlej- marszałek wielki koronny, wojewoda krakowski, lubelski i bełski, sekretarz królewski, starosta rohatyński. Dawna warownia trafiła w jego ręce poprzez ślub z Zofią Boner. Był, on, jednym z najwybitniejszych propagatorów protestantyzmu w Rzeczypospolitej. Po 1550 roku przeszedł najpierw na luteranizm, później był wyznawcą kalwinizmu. W swoich dobrach wprowadził protestantyzm we wszystkich kościołach. Był zwolennikiem porozumienia się kalwinów z arianami czyli braćmi polskim. W jego domu w Piotrkowie 22 marca 1565 miała miejsce dysputa teologiczna o dogmacie o Trójcy Świętej, którego arianie jednak nie uznali. Od tego momentu datuje się narastający konflikt kalwińsko-ariański. A musimy zaznaczyć, iż był to w Polsce okres tolerancji religijnej i już od 1521 roku w języku polskim drukowano dzieła Marcina Lutra, na co specjalnym edyktem wyraził zgodę król Zygmunt Stary. Wówczas nastąpiła kolejna zmiana. Istniejący kościół został zamieniony na zbór protestancki i stał się jedną z głównych siedzib arian w tym rejonie Polski.
Z Zofią Bonerówną, Jan, miał trzech synów, między innymi Mikołaja, który odziedziczył majątek w Bydlinie. Ten jednak nie popierał nowinek religijnych, jakimi fascynował się ojciec i wychowany przez matkę w wierze katolickiej przy niej pozostał. To też w odziedziczonym, w 1594 roku, majątku przywrócił funkcjonalność świątyni utrzymując jej wezwanie- Świętego Krzyża. Od tego tez czasu wzgórze, na jakim wznosiła się dawna warownia określano mianem Wzgórza Świętego Krzyża. W okresie tym dokonano rozbiórki muru obwodowego z wieżą bramną, zamurowano pierwotne okienka i zreorganizowano wnętrza. Z roku 1613 r. mamy pierwszą wzmiankę o istnieniu w Bydlinie szkoły wiejskiej.
Bydlin nie został pominięty przez żadną większą burzę dziejową. Przez Bydlin maszerował generał Burchard Miller z wojskiem szwedzkim na Jasną Górę w 1655 roku, paląc po drodze kościół świętego Krzyża. Zapiski parafialne mówią, że stacjonował tu także król Jan III Sobieski podczas wyprawy na odsiecz Wiednia w 1683 roku. Jednak majętność odzyskała swą świetność dopiero po osiemdziesięciu latach, kiedy to dostała się w ręce rodziny Mycielskich. Ten ostatni remont miał miejsce w pierwszej połowie XVIII stulecia. Jednak nowi właściciele niebawem opuścili swą siedzibę, pozostawiając ją samą sobie.
Rejestry obrotów towarowych na komorach celnych dotyczące 1765 roku wymieniają kupców z Bydlina prowadzących handel z komorą w Będzinie dysponującą mąka, Koziegłowach, handlującą produktami gospodarki roślinnej i Siewierzu z krupki tatarczanymi.
Ostatnia, anonimowa wzmianka o zamku- kościele, pochodzi z 1800 roku i zapisana została przez nieznanego obserwatora. Wspomina on w swej notatce o istniejącej na wzgórzu starożytniej świątyni wyposażonej w wysoką wieżę, górującą nad okolicą. Jednak i te pozostałości nie miały trwałego życia. Wkrótce zostały rozbierane, a uzyskany w ten sposób kamień wapienny wykorzystywany był jako budulec okolicznych gospodarstw i dróg. W drugiej połowie XIX stulecia na zboczach zamkowego wzgórza utworzono kopalnię galeny.
Ruiny były, kolejny raz świadkiem, zawiruchy wojennej w 1914 roku. W dniu 17 listopada po południu front austriacki rozpoczął atak pozycji wroga. Niestety silny opór przeciwnika spowodował, że front przesunął się zaledwie o kilkadziesiąt metrów. Uczestniczące w ataku Legiony Polskie odniosły krótkotrwały sukces. Cztery kompanie z IV Batalionu przeszły brawurowo przez całe Załęże wysuwając się na czoło frontu jednak ostatecznie zmuszone zostały do wycofania się na poprzednie pozycje. Niestety w trakcie szturmu ranny został komendant Trojanowski, który przekazał dowództwo nad całością kapitanowi Brzozie. Podczas drugiego kontrataku poprowadzonego rano w dniu 18 listopada legioniści z VI Batalionu początkowo szybko zaczęli spychać wroga na wschód. Mimo silnego ostrzału z broni maszynowej Polakom udało się zająć połowę wsi Załęże i okopać się na zdobytych pozycjach. Niestety blask sukcesu został przyćmiony cofnięciem się w tym samym czasie wojsk austriackich, przez co legionistom którzy zdobyli pozycje w Załężu została odcięta droga powrotu. Niemożliwe stało się również pozostanie na dotychczasowych pozycjach z powodu nasilenia ognia wojsk carskich. Na ratunek przyszedł kapitan Brzoza, który chcąc za wszelka cenę ocalić swoich żołnierzy ustawił jedną baterię artylerii na wzgórzu zamkowym a drugą na otwartym polu i rozpoczął ostrzeliwanie okopów wroga w rejonie Domaniowic i Załęża. Nocą z pola bitwy pozbierano rannych a po ataku wojsk austriackich w dniu 19 listopada i przełamaniu linii frontu rosyjskiego pozbierano również ciała poległych. Krwawa bitwa w której brało udział około 1300 żołnierzy (w tym 440 żołnierzy polskich) pochłonęła 46 legionistów, a 131 zostało rannych. Bez ran pozostało nieco ponad połowa, bo 263 legionistów. Pomimo wielkich wysiłków Polaków nie udało się im przełamać linii frontu, ale dzięki ich poświęceniu ofensywa rosyjska została zatrzymana. Poległych w bitwie pochowano na miejscowym cmentarzu w Bydlinie we wspólnej mogile. W 1916 roku postawiono kamienny krzyż na bratniej mogile legionistów.
W 1937 roku teren Wzgórza Św. Krzyża z wykutymi w skale okopami legionistów Piłsudskiego został uznany przez ówczesne władze jako rezerwat historyczny. Ostatnią właścicielką zamku była Wanda Mędrek, zamężna z Kowalskim. Według tego samego źródła para ta w 1939 r. odsprzedała wzgórze z ruinami Państwu Polskiemu. Związane to było z zabiegami miejscowej ludności i władz, aby utworzyć tam Miejsce Pamięci Narodowej upamiętniające bitwę oddziałów legionowych Piłsudskiego z Rosjanami.
W 1989 roku podczas prowadzonych tutaj archeologicznych dokonano kilku ciekawych odkryć. Jednym z nich było odnalezienie fundamentów wieży bramnej oraz krypty grobowej z dwoma pojedynczymi grobami wykutymi w skale. Niestety, oprócz kilku fragmentów kości krypta nie zawierała nic ponadto, co świadczyłoby o jej wcześniejszym splądrowaniu. Natomiast w pobliżu murów natrafiono na średniowieczne monety. Były wśród nich między innymi solidy Zygmunta III z mennicy w Rydze oraz denar Ludwika Wegierskiego z około 1370 roku. Znaleziono też monety pochodzące z czasów panowania Władysława IV Wazy i Jana Kazimierza. Do innych znalezisk należy fragment ceramiki naczyniowej i kaflowej z XV- XVI wieku. Ceramika ta reprezentowała przestawienia heraldyczne, figuralne, ale należały do niej też szczątki późnorenesansowych i barokowych naczyń i garnków.
W 2009 r. zawalił się południowy mur budynku mieszkalnego. W 2012 r. przeprowadzono prace remontowe.